Nie wynikają one ponadto ani z treści kodeksu cywilnego, ani też z ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o działalności ubezpieczeniowej (Dz. U. z 2010 r., nr 11, poz. 66 z późn. zm.), a więc tych źródeł prawa powszechnie obowiązującego, które odnajdują swoje zastosowanie w odniesieniu do umowy ubezpieczenia dobrowolnego, jakim jest ubezpieczenie autocasco.
Pytanie, które nasuwa się po lekturze wskazanych postanowień umownych, brzmi:
skąd w takim razie ubezpieczony może wiedzieć, czy szkoda w ubezpieczonym mieniu jest poważna, czy doszło do poważnego uszkodzenia pojazdu powodującego brak możliwości samodzielnego uczestniczenia w ruchu drogowym itd. W dodatku, musi on rozstrzygnąć tę kwestię niezwłocznie, narażając się przy tym na zarzut niedopełnienia spoczywającego na nim obowiązku, co - w zależności od dalszych postanowień ogólnych warunków ubezpieczenia - może skutkować zmniejszeniem odszkodowania lub odmową jego zapłaty.
Zadane pytanie ma w dużej mierze charakter retoryczny, bowiem
nie ma żadnego obiektywnego miernika pozwalającego ubezpieczonemu jednoznacznie stwierdzić w konkretnym stanie faktycznym, czy zaistniała przesłanka do uznania uszkodzenia pojazdu za poważne albo czy zakres uszkodzeń wskazuje, iż stan techniczny pojazdu zagraża bezpieczeństwu osób w nim jadących lub innym uczestnikom ruchu.
Wobec tak dużej nieprecyzyjności użytych w ogólnych warunkach ubezpieczenia sformułowań, decyzja ubezpieczonego będzie uzależniona od jego indywidualnego poglądu, posiadanego doświadczenia życiowego, zasobu wiedzy fachowej z zakresu techniki samochodowej, a nawet stopnia zamożności czy stanu emocjonalnego danej osoby po zajściu gwałtownego i stresującego zdarzenia. Nawet bowiem postawienie doświadczonym rzeczoznawcom zadania określenia czy dana szkoda jest „poważna", może zakończyć się wyrażeniem przez nich odrębnych zdań, skoro kryteria w tej mierze nie zostały w ogóle wyznaczone.
Nieuprawnione jest z pewnością utożsamianie „poważnej szkody" ze „szkodą całkowitą", skoro z brzmienia poszczególnych ogólnych warunków ubezpieczenia nie wynika, iż są to pojęcia tożsame, a użycie ich obu w tym samym tekście i to w różnych kontekstach wskazuje wręcz wprost na ich nierównoznaczność.
Poza tym, szkodą całkowitą jest - poza kradzieżą pojazdu - szkoda, dla której koszty naprawy wyliczone według cen nowych części i wymiaru koniecznej robocizny wskazanych w określonym systemie eksperckim oraz cen robocizny w autoryzowanych przez producenta pojazdu zakładach naprawczych, określone z uwzględnieniem pozostającego do naliczenia podatku VAT, przekraczają określony próg, zazwyczaj 70% wartości rynkowej pojazdu.
Jest rzeczą oczywistą, iż ubezpieczony nie będzie z reguły dysponował samodzielną możliwością wyliczenia bezpośrednio po wypadku kosztu naprawy uszkodzonego pojazdu w systemie eksperckim, porównania go do wartości rynkowej pojazdu i stwierdzenia czy jest to szkoda całkowita, a więc również „poważna".
Nota bene pojęcie zbliżone do „poważnej szkody" użyte zostało w kodeksie karnym - zgodnie z art. 115 § 7 w zw. z art. 115 § 5 k.k. „szkodą znacznej wielkości" jest szkoda, której wartość w czasie popełnienia czynu zabronionego przekracza 200 000 zł. Zapewne jednak intencja twórców wzorca umownego była odmienna od tej zaprezentowanej w kodeksie karnym przez ustawodawcę.
Również sformułowania „poważne uszkodzenie pojazdu powodujące brak możliwości samodzielnego uczestniczenia w ruchu drogowym" oraz „pojazd po zatrzymaniu wymaga holowania lub transportu" są niejednoznaczne i w dużej mierze ocenne. Ubezpieczony nie jest zazwyczaj fachowcem, a na miejscu zdarzenia nie ma odpowiednich narzędzi do dokonania oceny stanu technicznego pojazdu.
Czy zatem decydując się na podstawie własnej oceny sytuacji na kontynuowanie dalszej jazdy kierowca powinien liczyć się z możliwością zarzucenia mu przez ubezpieczyciela, iż jego zdaniem pojazd z jakichś przyczyn „wymagał holowania lub transportu"? Nie wiadomo bowiem czy we wskazanym postanowieniu chodzi o fizyczny brak możliwości dalszego kontynuowania jazdy uszkodzonym pojazdem (np. nie można uruchomić silnika, bądź zawieszenie pojazdu uległo znacznej deformacji), czy też może o zagrożenie, jakie dalsza jazda pojazdu stwarzałaby dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co również można byłoby określić jako „wymóg" transportu? Czy wskazany obowiązek dotyczy także i sytuacji, gdy kierujący postanowi zaparkować pojazd w dozwolonym miejscu w sposób niezagrażający porządkowi ruchu drogowego?
Analizując przedmiotowe zagadnienie można również zadać pytanie, czy konieczność holowania lub transportu pojazdu,
skoro wymaga ono powiadomienia Policji, należy łączyć z takim uszkodzeniem samochodu, które skutkować będzie zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego.
Zgodnie z art. 132 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2005 r., nr 108, poz. 908 z późn. zm.) policjant zatrzyma dowód rejestracyjny (pozwolenie czasowe) w razie stwierdzenia lub uzasadnionego przypuszczenia, że pojazd:
-
zagraża bezpieczeństwu w szczególności po wypadku drogowym, w którym zostały uszkodzone zasadnicze elementy nośne konstrukcji nadwozia, podwozia lub ramy,
-
zagraża porządkowi ruchu,
-
narusza wymagania ochrony środowiska.
Omawiane uprawnienie jest w praktyce wykonywane przez funkcjonariuszy pionu prewencji, a w zdecydowanej większości przypadków - przez funkcjonariuszy służących w jednostkach organizacyjnych, których celem jest kontrola ruchu drogowego i obsługa zdarzeń drogowych. Funkcjonariusze ci posiadają specjalistyczne przeszkolenie w zakresie ruchu drogowego (w tym również techniki samochodowej), a zazwyczaj również duże doświadczenie w omawianej materii.